October favourites, czyli kosmetyczni ulubieńcy października

05:26

Aloha, kurczaczki! Wkraczamy w życie z pierwszą notką tematyczną. Co prawda, chciałam, by pierwsza notatka na blogu była o czymś wyjątkowym, ale po dłuższym namyśle zadecydowałam, że jeszcze nie raz będę miała okazję napisać dla Was o czymś głębszym, co z pewnością zainteresuje pewną większość. Co prawda, październik skończył się dobre kilka dni temu, lecz w przeciągu właśnie tego miesiąca w mojej kosmetyczce pojawiło się tak wiele dobrych produktów, że wręcz nie mogłam się powstrzymać przed podzieleniem się nimi z Wami.




Jak widać powyżej, kolekcja kosmetyków, które przypadły mi do gustu na ten miesiąc jest wyjątkowo skromna, ale ostatnio naprawdę ciężko jest mi znaleźć chociażby dobry tusz do rzęs, który nie tyle dawałby dobry efekt, co po prostu nie uczulałby moich oczu.


Green Pharmacy 
Matujący krem normalizujący o zapachu zielonej herbaty

Proszę Państwa, oto mój faworyt ubiegłego miesiąca. Moja skóra ma skłonność do przesuszania się, ale także do natarczywego świecenia się w najmniej odpowiednich momentach. Od kiedy pamiętam miałam z tym niemały problem, póki nie sięgnęłam po ten właśnie krem firmy, o której, muszę przyznać, nigdy wcześniej nie słyszałam. Nie dość, że cena wydawała mi się dosyć przyzwoita (na pewno nie zapłaciłam za niego więcej, niż 10 zł), to jeszcze skład kremu nie wydawał się być groźny dla mojej twarzy, która ma także skłonności do podrażnień. Genialnie matuje i jest wręcz idealną bazą pod makijaż, co sprawia, że trzyma się na twarzy o wiele dłużej. Ten krem oficjalnie został stałym mieszkańcem mojej kosmetyczki.



Rimmel London
Puder Stay Matte (005 Silky Beige)


Trzeba szczerze przyznać, że od czasu zakupienia przeze mnie pudru AffiniTone od Maybelline, nie byłam przekonana do żadnego innego. Póki nie zawiodłam się na starym pudrze, który miał "idealnie wykańczać mój makijaż", a jedynie zważał resztę kosmetyków na mojej twarzy, starałam się unikać jakiegokolwiek prasowanego pudru. Mój ostatni zakup ku mojemu zdziwieniu okazał się być bardzo trafny - nie dość, że wręcz idealnie trafiłam w odcień swojej cery, to jeszcze jego trwałość baaardzo mnie zaskoczyła, gdyż spodziewałam się czegoś o wiele gorszego, a tu proszę!



Pantene Pro-V
Olejek odbudowujący keratynę z witaminą E

Olejek ten już od pierwszego użycia bardzo, ale to bardzo pomógł moim włosom. To właśnie witaminy E brakuje w moim organizmie (co można stwierdzić zarówno po włosach, jak i paznokciach i cerze), więc produkt ten wydał się dla mnie wręcz idealnym wyjściem z problemu. Wcierając owy olejek w wilgotne włosy od końcówek aż po nasady, czekam aż samodzielnie się wchłonie, a następnie kombinuję z moimi włosami jak tylko się da, bez obaw o to, że końcówki znów się rozdwoją. Olejek ma właśnie tą zaletę, uodparnia włosy na ciepło lokówki, prostownicy, czy suszarki.


Yves Rocher
Szampon odbudowujący z olejkiem jojoba.

I znów powraca mój problem suchych włosów... sięgałam po szampony rozmaitych firm takich jak Dove, Syoss, L'Oreal i żaden nie był w stanie pomóc mi tak, jak zrobił to mój mały przyjaciel z Yves Rocher. Od niepamiętnych czasów bardzo ceniłam sobie kosmetyki właśnie tej firmy i -jak się okazało- tym razem ponownie nie miałam się czego uczepić. Włosy zarówno po umyciu, jak i po wysuszeniu były miłe, miękkie w dotyku i -co dla mnie najważniejsze- nie były sztywne.



Yves Rocher
Les Plaisirs Nature
Mleczko do ciała o zapachu malinowym

Ostatnią gwiazdką dzisiejszej notatki jest moje ulubione mleczko do ciała o zapachu świeżej maliny. Zapach utrzymuje się dosyć długo, co jak dla mnie jest ogromną zaletą i przede wszystkim nie pachnie tak chemicznie, jak do tej pory pachniały niemal wszystkie moje balsamy do ciała. Jest bardzo wydajny i szybko wchłania się w skórę, pozostawiając ją nawilżoną na nawet cały dzień. Skład balsamu jest całkiem naturalny (wyciąg z malin, olejek z migdała, gliceryna roślinna), więc mogę być spokojna o to, że w swoje ciało wsmarowuję prawdziwy balsam, a nie samą chemię.


I jak, kochani? Może i Wy macie swoich "październikowych ulubieńców"? 


Mam nadzieję, że choć część z Was wytrwała do samiuteńkiego końca! Chcę Wam bardzo podziękować za wszystkie odsłony bloga, które trzeba przyznać, bardzo zaskoczyły mnie swoją ilością. Oby tak dalej, liczę na Was! Do miłego usłyszenia misie :-)

You Might Also Like

4 komentarze

  1. puder stay matte super, bynajmniej mój odcień się sprawdza :) ciekawy, konkretny blog :')
    www.ifwesleeptogether.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam ten puder, świetnie się sprawdza ;)

    www.martynatestuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiałam się nad działaniem tego olejku z Pantene na pewno go wypróbuję

    http://dietetyczno-kosmetycznie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie używałam żadnego z tych produktów, ale zaciekawił mnie krem. Szukam tego jedynego :D

    OdpowiedzUsuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images